Wraz z coraz większym rozwojem techniki czy branż biznesowych w naszym języku zaczęło pojawiać się coraz więcej zapożyczeń. Zwłaszcza w ostatnich kilkunastu latach obserwujemy ten proces w szczególnym nasileniu, a czerpanie z angielskiego tak weszło nam w krew, że nawet w życiu codziennym używamy go coraz więcej. Nawet wtedy, gdy polskie słowo jest tuż pod ręką. Mimo to nadal zdecydowana większość zapożyczeń, zwłaszcza tych kojarzonych z jakimś rodzajem działalności biznes owej, jest uznawana za nazwę nowego zjawiska. Self-publishing z pewnością kojarzy nam się tak samo.

Nowe zjawisko czy stosowana od wieków praktyka?

Publikowanie własnych książek od lat w naszych umysłach było zarezerwowane dla wybrańców, a pisarze łatwo byli uznawali za elitę. Ten stan rzeczy od jakiegoś czasu zaczyna się chwiać. W ostatnich latach własny tekst może wydać tak naprawdę każdy. Na półkach księgarni wciąż można znaleźć nowe tytuły wydane przez celebrytów, youtuberów, blogerów. Z pewnością dlatego myślimy, że wydawanie książek własnym nakładem jest zjawiskiem stosunkowo nowym, wcześniej niespotykanym na rynku wydawniczym. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Self-publishing to zjawisko towarzyszące nam już od lat. Przez długi czas wydawnictwa zajmowały się publikowaniem tekstów użytkowych, a na szczytach list bestselerów z pewnością mogły się znaleźć wówczas kalendarze pełne porad. Z czasem gdy w środowisku artystycznym i społeczeństwie wzrosła świadomość autorstwa, pisarze zaczęli brać losy swoich książek we własne ręce i wydawać je właśnie na drodze self-publishingu.

Jane Austen i Juliusz Słowacki – czy klasycy mogli wydawać książki własnym nakładem?

Samodzielne wydawanie książek najczęściej kojarzy nam się z sytuacją, gdy zdesperowany autor po odrzuceniu tekstu przez kolejne wydawnictwo postanawia wziąć sprawy we własne ręce i osobiście doprowadzić do wydania książki. Prawdopodobnie nie mieści nam się w głowie, że w ten sposób wydawali pisarze włączeni od lat do literatury klasycznej, pisarze, o których najczęściej słyszymy w szkole. Tymczasem na liście takich autorów możemy znaleźć Laurence’a Sterne’a, Jane Austen, Virginię Woolf, Marka Twaina, a nawet Marcela Prousta. Czy znajdą się tam polskie nazwiska? Oczywiście. Self-publishing okazał się w przypadku kilku tytułów drogą dla Adama Mickiewicza i Witolda Gombrowicza, a dla Juliusza Słowackiego nawet w przypadku wszystkich tytułów! Ponadto autorzy w tamtych czasach często korzystali z mecenatów ludzi znacznie od nich bogatszych i chcących wspierać kulturę, ale nie tylko. Kolejnym ze sposobów na zebranie odpowiednich finansów potrzebnych na pokrycie kosztów druku, były organizowane zbiórki, dla których alternatywą w dzisiejszych czasach są portale, których celem jest właśnie wspieranie twórców. Jak widać mimo upływu czasu i zmiany realiów, możemy znaleźć wiele punktów wspólnych między współczesnym młodym debiutantem, a na przykład Słowackim.